A co jeśli powiedzą egoistka?
Kolejny dzień… Co dziś w planach? Najpierw dziecko do przedszkola, szkoły, potem praca.
W drodze powrotnej z pracy zrobię zakupy, odbiorę synka. Po południu ugotuję obiad na kolejny dzień, wieczorem pranie, prasowanie. Trzeba by dom ogarnąć, lekcje. Pamiętaj! Jeszcze telefon do rodziców, płatności. Muszę ubezpieczyć mieszkanie, kupić nowe ubrania – kolejna pora roku za pasem… I dziesiątki innych, równie ważnych rzeczy…
Gdy nie masz partnera, czy dzieci i tak nie jest lepiej. „To co, dasz radę dziś zostać dłużej? Słuchaj, ta prezentacja naprawdę nie może czekać…!” Wyrzuty sumienia, poczucie obowiązku – zostaję w pracy kolejną godzinę, a potem, już w domu, zasypiam z laptopem na kolanach. Który to już raz słyszałam „to ostatni raz”…
Gdzie tu miejsce na zauważenie siebie, na miłość własną? Gdzie czas i ochota? A jeśli zacznę się upominać, mówić głośno, że chcę żyć inaczej, że to nie tak… Co usłyszę? „Akurat teraz? Teraz, gdy świat stanął na głowie?”
A może: „Daj spokój. Nie wygłupiaj się… wszyscy tak mają…. Nie bądź egoistką, a co z dzieckiem, partnerem, pracą?”
No i tak żyjemy w przeświadczeniu, że to niewłaściwe, że na siebie przyjdzie jeszcze czas. A on biegnie nieubłagalnie i mija bezpowrotnie. Gdy się wreszcie zatrzymamy pojawia się pustka, bywa, że czujemy się nieszczęśliwe, niekochane, nierozumiane, wyczerpane fizycznie i psychicznie. Czasem, o zgrozo, nie zatrzymujemy się w ogóle.
Zatrzymuje nas życie, bezwzględnie… Kiedy Ciebie zatrzyma?
A może by tak przystanąć, choć na chwilę? Wziąć pierwszy od dawna głęboki i świadomy oddech, przestać biec. Poczuć powiew wiatru na swojej twarzy, usłyszeć śpiew ptaków i zastanowić się. Gdzie tak gnam? Czy żyję jak chcę? A może jednak coś w tym życiu zmienię? Tylko co mi to da? Co da mi, gdy zacznę zauważać siebie, gdy zatrzymam się, by przyjrzeć się swoim emocjom, uczuciom w ciele? Co da mi gdy pomyślę o sobie, przytulę, powiem innym życzliwie, choć stanowczo „nie”?
A może zrobię to nie tylko dla siebie? Może jest w tym coś więcej?
Powrót do siebie - co da mi bycie sobą?
Gdy będzie nam do siebie bliżej, gdy zaprzyjaźnimy się ze sobą, zaakceptujemy, to wrócimy do domu. Gdy będziemy na siebie patrzyły przychylniejszym okiem, a może nawet i pokochamy, zaczną się dziać rzeczy niezwykłe!
Życie zacznie się zmieniać w wielu obszarach.
Nabierzesz większego szacunku do siebie. Częściej będziesz myślała: dałam radę, dobrze zrobiłam, jestem z siebie zadowolona, dobrze wybrałam. Na Twojej twarzy częściej będzie się pojawiał uśmiech, który, na pewno, zauważysz nie tylko Ty sama, ale i otoczenie. Będziesz pewniejsza siebie, codzienność stanie się bardziej uporządkowana i jakby pisana według Twojego scenariusza. Nabierzesz ochoty na nowe, zaczniesz działać i marzyć!
Rozsypane puzzle życia jakby na nowo zaczną się układać. Relacje z innymi – z partnerem, dziećmi, rodziną, znajomymi, przyjaciółmi, współpracownikami – nabiorą nowego wymiaru.
Staniesz się bardziej otwarta, mniej krytyczna. Łatwiej będzie Ci wybaczać, by iść dalej. Będziesz lepszą obserwatorką, zdolną do budowania trwałych, silnych, a przede wszystkim prawdziwych relacji, szczęśliwą kobietą.
Nabierzesz odwagi do zmian. Zarówno do tych na gruncie prywatnym, jak i zawodowym.
Twój wewnętrzny głos będzie Cię prowadził do wyborów zgodnych z Twoimi wartościami, przekonaniami i głosem serca.
Magia?! Nie. Efekt pracy nad sobą. Uwagi, serca i dobroci, które wreszcie sama sobie dasz! Zaczniesz żyć, na nowo, dla siebie i innych.
Powrót do siebie - jak zacząć?
Przede wszystkim nie czekaj, nie odkładaj na później. Bo nigdy nie będzie bardziej odpowiedniego momentu niż TERAZ! Obiecaj, sama sobie, zacznę od dziś, dla siebie i dla innych!
Stawiaj małe kroki, ale zacznij!
Jak to zrobić? Zapraszamy na kolejne artykuły na naszym blogu, wpisy na FB, a jeśli już nie możesz się doczekać sprawdź naszego e-booka/audiobooka.