TO MOJE CIAŁO!

Moje ciało...

Patrząc wstecz przypominam sobie dwa szczególne momenty w których spotkanie z własnym ciałem przychodziło mi z trudem…
Okres dojrzewania był dla mnie problemem trądziku. Chowałam twarz za długimi włosami. Często miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą…, koncentrują się na niej… i przez jej pryzmat mnie oceniają…
Drugim momentem, gdy sama nic złego w swoim ciele nie widziałam, ale dano mi odczuć, że coś z nim nie jest w porządku, był czas połogu.
Podczas pierwszej wizyty położnej usłyszałam: kto pani to zrobił? (… tu padło wiele gorzkich słów). I wiecie co, ja wówczas patrzyłam na swoje ciało i nie widziałam, że coś jest nie tak. Owszem, czułam ból po bardzo trudnym porodzie, ale patrzyłam na to jako na monstrualnie ciężką robotę, którą wykonało moje ciało, by wydać na świat ukochanego syna.
To człowiek dał mi odczuć, że coś ze mną jest nie tak, że coś z moim ciałem jest nie tak. Ja tak na to nie patrzyłam…


Co mnie boli, co uwiera?

Podczas sesji coachingowych część z pań przychodzi właśnie z tematem swojego ciała. Jeszcze przed spotkaniem mają w głowie jasno określone cele – chcę zrzucić x kilogramów, chcę zmieścić się w moją sukienkę…

W trakcie rozmów dotykamy różnych, często wrażliwych sfer życia. I tu przychodzi ta oto chwila: stanięcie ze sobą w prawdzie. Często okazuje się, że to nie ciało boli, ale brak akceptacji siebie, poczucie wstydu, odrzucenie przez bliskich, odrzucenie przez siebie samą…
Jest coś znacznie głębszego niż rozmiar, który na siebie wkładam, lub nie. To tęsknota za poczuciem, że jestem ok jaka jestem, że nie mam chęci, by ćwiczyć bo moja motywacja nie płynie z wnętrza, ale ze świata zewnętrznego, który chce mnie zmienić, czasem wbrew mnie samej.
To nie boli ciało, to odzywa się dusza i serce…


Jak to jest z tym ciałem?

Podobno statystyczna kobieta raz dziennie negatywnie myśli o swoim ciele. Patrzy na zmarszczki, bruzdy, przebarwienia, rozstępy, cellulit…
W tym samym czasie z ekranów telewizora, komputera, ze stron gazet, z bilbordów dobijają się do niej piękne twarze i nienaganne sylwetki celebrytek.
Ze świata mediów społecznościowych co raz słyszy o nowym nurcie dotyczącym właśnie ciała.

„Body positive” mówi „bądź dobra dla swojego ciała”, „zaakceptuj je”, „pokochaj siebie”. Przez chwilę nawet może i wierzymy, że rozmiar ciuchów, fałdy na brzuchu, łapki na twarzy, że to nie ma znaczenia…
Ale gdzieś tam podskórnie czujemy, że jednak nie umiemy się z tym pogodzić, że nie kochamy siebie bezwarunkowo, nie potrafimy, może nawet i nie chcemy…

Nurt „body neutrality” mówi z kolei: „nie skupiaj się na swoim wyglądzie”, „twoje ciało to instrument, daje ci tyle możliwości, zauważ to, doceń”, „bądź dla niego neutralna”, „nie musisz kochać, uszanuj”.
Czy te słowa przemawiają bardziej? Sama nie wiem.
Nic dziwnego, że tak często czujemy się zagubione. Nie wiemy co zrobić, by czuć się ze sobą dobrze, by nie porównywać się z innymi…


Jak pokochać swoje ciało?

Zobacz! Kanony piękna przez lata zmieniały się, jednak w żadnym z nich kobiety nie czuły się ze sobą dobrze. Nie akceptowały siebie bezwarunkowo… Dlaczego? Skoro doceniane były już i rubensowskie kształty i talia osy? Dlaczego nigdzie nie mogłyśmy siebie odnaleźć?

Odpowiedź nie jest ani prosta, ani jednoznaczna ponieważ prawda kryje się w każdej z nas. W tobie i we mnie. To jak na siebie patrzysz, jak postrzegasz swoje ciało, jak się do niego odnosisz jest pochodną twojego wewnętrznego stosunku do siebie.

Na ile siebie akceptujesz, zauważasz…? Na ile dajesz sobie uwagę, prawo do bycia sobą…?
Na ile słuchasz siebie, swojego wewnętrznego głosu…? Kim jesteś, dla siebie, przed sobą, sobą…?
Wizje świata zewnętrznego, nurty piękna… Ile jeszcze ich będzie, kiedy powstaną nowe, co przyniosą…?
To nie ma znaczenia! Liczy się to, co Ty wybierasz, co czujesz, by pójść przez życie w zgodzie ze sobą…

Odnalezienie siebie w biegu życia i w gąszczu „wzorców” nie jest łatwe. Na pewno jednak niesie spokój, wiarę w siebie i samoakceptację…
Dlatego zanim zaczniemy się katować kolejnymi dietami i rezygnować z pobytu na plaży ze względu na to, że nie zmieścimy się w ulubiony strój kąpielowy warto znaleźć odpowiedź na pytania: „dlaczego nie akceptuję siebie” i „co mogę zrobić, by było inaczej”. Warto spotkać się ze swoimi emocjami, myślami,
przekonaniami, wewnętrznym dzieckiem… Zatrzymać się w tu i teraz. Przytulić i przygarnąć…na nowo…
Wszystko to po to, by iść dalej przez życie dla siebie i w zgodzie ze sobą. Niezależnie co szeptać ci będzie świat i ludzie…
Po prostu być, tu i teraz ze sobą.
A jeśli w tej akceptacji poczujesz chęć zmiany, chęć, by wziąć się za siebie. Super! Wewnętrzna motywacja jest ogromną siłą. Nikt nie jest w stanie jej zatrzymać, jeśli nie zrobisz tego ty sama…

Trzymaj się ciepło – Dagmara.

P.S. Jeśli potrzebujesz wsparcia w dotarciu do swojego wnętrza, chętnie pomożemy – zapraszamy do zapisu na Sesje Coachingowe. Pamiętaj, że sesja wstępna jest zawsze bezpłatna. Po niej możesz zdecydować, czy chcesz pójść z nami dalej. Nic nie tracisz, a możesz wiele zyskać…

Jeśli masz apetyt na więcej zapisz się do newslettera klikając w ten link.



Więcej podobnych

Jak być uważną na siebie? Doświadczanie tu i teraz

Bycie w tu i teraz, to nie jakiś magiczny stan. To bycie przy sobie, zauważanie swoich myśli, tego, co dzieje się w ciele, zwracanie uwagi na uczucia, które pojawiają się w nas.
Wydaje się to tak proste, a jednak wciąż uciekamy od siebie, by być gdzie indziej – gdzie jest nam wygodniej, może bardziej komfortowo.

Czytaj dalej »

Newsletter

Na swoją skrzynkę e-mail co miesiąc otrzymasz newsletter.
Linki do ciekawych artykułów – nie przegap tego, co ważne.
Linki do darmowych narzędzi – wykorzystaj je w samodzielnej pracy.
Informacje o naszych promocjach – sprawdź i skorzystaj!